Wizyta powinna mieć charakter tak symboliczny, jak podpowiada poczucie pilności. W środę 25 października były premier Polski Donald Tusk udał się do Brukseli, zapowiadając powrót na to stanowisko dziesięć dni wcześniej, po olśniewającym zwycięstwie opozycji demokratycznej w wyborach do organów legislacyjnych. Pełnił także funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej w latach 2014–2019 i przez pewien czas spotykał się z Ursulą von der Leyen, przewodniczącą Komisji Europejskiej, jako przywódczynią opozycji.
Czyli „nieformalny” wywiad bez formy: dwóch uśmiechniętych urzędników zaangażowanych we wspólną konferencję prasową, czego szef europejskiej administracji do tej pory unikał w rozmowie z ustępującym premierem, wysoce eurofobicznym Mateuszem Morawieckim. „Polacy czekali na ten moment osiem długich lat, Pan. – stwierdził Tusk. Jestem tu po to, aby przyspieszyć proces pełnej obecności Polski w UE. Wracamy na tę drogę, bo taka jest wola polskiego elektoratu. » MJa Van der Leyen był zachwycony „Rekordowa frekwencja w wyborach [74,4 %] ma[it] Po raz kolejny pokazało, że Polacy są mocno przywiązani do demokracji.
Pan. Celem wizyty Tuska było przede wszystkim bardziej konkretne zadanie: skłonienie Komisji Europejskiej do dania jego krajowi więcej czasu na spełnienie kryteriów niezbędnych do uwolnienia zamrożonych na dwa lata środków z europejskiego programu ratunkowego. ustępującego ultrakonserwatywnego rządu zgodnie z zasadami praworządności. Dla Warszawy czas ucieka: Polska może stracić prawie 34 miliardy euro ze względu na ustawowy termin. Wprowadzenie jakichkolwiek zmian legislacyjnych wymaga jednak podpisu Prezydenta Andrzeja Dudy, pozostawiając opozycję w zawieszeniu pod groźbą jego weta. Stąd Donald Tusk prosi o więcej „Elastyczność” Od firm europejskich.
Popularne imiona
Sytuacja ta ukazuje niezliczone trudności, jakie czekają opozycję demokratyczną, przede wszystkim współistniejącą z Andrzejem Dudą, członkiem pokonanej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), sprawującym władzę od 2015 r. do wyborów prezydenckich wiosną 2025 r. Do tego czasu inicjatywy legislacyjne, z wyjątkiem głosowań budżetowych, muszą być ogłaszane z podpisem głowy państwa. Pole manewru nowej większości będzie zatem mniejsze. Czy prezydent powróci do logiki totalnej konfrontacji z dawnymi przeciwnikami politycznymi, czy też przyjmie bardziej ugodową postawę, pamiętając o wynikach wyborów? To pytanie dręczy dziś polskie życie publiczne.
Powinieneś przeczytać 60% tego artykułu. Reszta jest zarezerwowana dla abonentów.
„Guru mediów społecznościowych. Bardzo upada. Wolny fanatyk kawy. Entuzjasta telewizji. Gracz. Miłośnik internetu. Nieskrępowany wichrzyciel.”
More Stories
Euro 2024: Holandia od tyłu pokonała Polskę w finale grupy C przeciwko Francji
W Polsce protest przeciwko wykorzystaniu sztucznej inteligencji w radiu
Polska zabiega o czasowe zawieszenie praw azylowych z UE