Głodni Wiedzy

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

„2000 kilometrów stąd, wiem, że jest inny 'dom’, prawdziwy dom”

„2000 kilometrów stąd, wiem, że jest inny 'dom’, prawdziwy dom”

Anne Hazard, Mattia Battaglia, Soline Cordier, Jordan Boye, Margherita Naci i Lucy Soulier

Opublikowano dzisiaj o 03:54, zaktualizowano o 05:50

Nazywają się Łesia, Alina, Marina, Stanisław, Tamara i Christina. Pochodzili z Boïarki, Charkowa, Czerkasów, Kijowa, Odessy i Lwowa i znaleźli schronienie we Francji. Dwanaście ukraińskich i rosyjskich rodzin, których życie zostało wywrócone do góry nogami, zgodziło się w ciągu kilku tygodni opowiedzieć nam o swoim nowym codziennym życiu we Francji. W tej serii „Notatki z wygnania” nie wszystkie nazwiska zostaną opublikowane w celu ochrony osób, które zgodziły się zeznawać z Globalizm.

Depuis le début du conflit, 24 lutego, 45 000 Ukraińcy przybyli do Hexagone, pour beaucoup seulement de pass: a ce jour, un peu plus 25 000 osób na Ukrainę, na Hébergées and les Ministerstwo Sprawy wewnętrzne.

Przeczytaj także: Ten artykuł jest zarezerwowany dla naszych subskrybentów Przyjmowanie Ukraińców we Francji: stowarzyszenia związane z trudnościami w uzyskaniu mieszkania

Tamara w Asnier: „Nie mam słów, by opisać moje pragnienie powrotu do Odessy”

Kwiatowe wzory zdobią ściany rezydencji parafialnej w Asnières (Hauts-de-Seine), gdzie od 22 marca mieszkają Tamara (63), Violetta (39) i Sophia (12). Jasne kolory przypominają tej babci jej ogród w Odessie, która przybyła tu z córką i wnuczką. Przywiera do niej szczęśliwe wspomnienie, gdy napłynęły do ​​niej łzy na myśl o mężu, synu i rodzinie, którzy pozostali na Ukrainie, których marzy o odnalezieniu.

„Nie czuję już mojej ręki Odkąd opuściłem Ukrainę. Są jak kamienie. Dzięki Odile, Francuzce, która bardzo nam pomaga, dziś po południu mam wizytę u kardiologa.

READ  Remonty budynków w UE borykają się z problemem zarządzania - EURACTIV.pl

Mam 63 lata, urodziłam się w Mołdawii, ale przez czterdzieści pięć lat mieszkałam w Odessie z mężem Ukraińcem. Jestem gospodynią domową, opiekowałam się mamą, potem dziećmi i trójką wnucząt. Moja córka jest kosmetyczką. Mieszkamy obok siebie z naszym synem Siergiejem, jego żoną i dwójką dzieci. Kiedy wybuchła wojna, o piątej rano zadzwoniłam do córki, żeby do nas dołączyła, z córką Sophią. Kiedy zabrzmiały syreny, wszyscy skierowaliśmy się do piwnicy.

Dzień wcześniej spacerowałam z córką, wszystko było bardzo spokojne. Ekstremalny spokój, jak przed burzą. Rano syn powiedział, że musimy wyjechać. Postanowiliśmy, że mój mąż zostanie na Ukrainie z synem, jego żoną i ich dziećmi, a ja wyjeżdżam z córką Violettą i wnuczką Zofią, moją księżniczką.

Wyjechaliśmy z Ukrainy 28 lutego, mąż zawiózł nas do Rumunii. Stamtąd wsiedliśmy do samolotu do Paryża. Przyjechaliśmy 2 marca. Pomogła nam francuska klientka Violetty, dla której czasem wynajmowała mieszkanie. Przyjeżdżał do Odessy od czasu do czasu w celach turystycznych lub biznesowych. Ale nie spodziewaliśmy się, że pomoże nam w ten sposób. Gdy zobaczył wieści o wojnie zadzwonił do Violetty i załatwił nam bilety lotnicze. Kiedy przyjechaliśmy, gościł nas przez dwa i pół tygodnia. Zabrał nas do ratusza i powiatu, dzięki czemu mieliśmy okazję przyjechać tutaj, do rezydencji parafialnej. Możemy tam zostać do listopada. Potem nie wiem.

Masz 85,79% tego artykułu do przeczytania. Poniższe informacje są przeznaczone wyłącznie dla subskrybentów.