Głodni Wiedzy

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Pracownicy migrujący w Polsce mają trudności z powrotem do domu

Pracownicy migrujący w Polsce mają trudności z powrotem do domu

Pracownicy-migranci z Ukrainy, Białorusi i Bangladeszu utknęli w Polsce. Środki ograniczające pozbawiły ich pracy i ograniczyły liczbę lotów.

reklama

Polska ma około 2 miliony pracowników migrujących.

Niektórzy pochodzą z sąsiednich krajów, takich jak Ukraina i Białoruś, inni pochodzą ze znacznie odległych miejsc, takich jak Bangladesz.

Nie tylko znaleźli ojczyznę w Polsce, ale także wnieśli znaczący wkład w gospodarkę narodową.

Decyzja o zamknięciu przedsiębiorstw w celu zwalczania rozprzestrzeniania się wirusa pozostawiła wielu migrantów bez pracy.

Część pracowników z Ukrainy nadal ma możliwość powrotu do swojego kraju. Jednak dla obywateli Gruzji pracujących w Polsce taka opcja nie istnieje, gdyż loty do Gruzji zostały zawieszone.

Dla części z nich utrata pracy oznacza także utratę mieszkania, gdyż często jest to transakcja powiązana – często to pracodawcy zapewniają mieszkanie.

Jednak w najtrudniejszej sytuacji znajdują się migranci, którzy nie mogą nawet kupić żywności.

Część z nich nocowała na Lotnisku Chopina w Warszawie. Władze obiecały im, że będą mogły wrócić do swoich domów, jednak jak dotąd obietnica ta nie została spełniona. Później poproszono ich o udanie się do ambasady z prośbą o pomoc.

Konsulat pozwolił im w ciągu kilku najbliższych dni uzyskać nowe mieszkanie.

Największą liczbę pracowników migrujących, szczególnie z Bangladeszu, zatrudnia branża usługowa. To oni jako pierwsi odczuli gospodarcze skutki pandemii.

Polska to nie tylko wylęgarnia pracowników migrujących, ale także wschodnia granica Unii Europejskiej. Granice są teraz wypełnione tymi, którzy chcą wrócić do domu.

Wielu migrantów wyraziło desperackie pragnienie powrotu do swoich domów i rodzin. Po raz kolejny znaleźli się na pierwszej linii frontu polskiej gospodarki, a ich los można powiązać z losem kraju po osiągnięciu przez epidemię szczytu.