8 października Polacy wybiorą Prezydenta RP. Ulubiony: Aleksander Kwaśniewski, kandydat na jego następcę. Cóż za ironia losu, widzieć tego byłego biurokratę Polskiej Partii Robotniczej (lokalna nazwa nieistniejącej już Partii Komunistycznej) kierującego losami demokracji rynkowej, która jest obecnie członkiem NATO i jest w trakcie przystępowania do Unii Europejskiej! Dzieje się tak dlatego, że transformacja „po polsku” przebiegała w warunkach bardzo odmiennych od warunków krajów sąsiednich, co wyjaśnia jej niezaprzeczalny sukces, jednak kraj w dalszym ciągu boryka się ze znacznymi opóźnieniami strukturalnymi, co utrudnia jego integrację z piętnastoma krajami Trudny, ryzykowny zakład.
Brutalna modyfikacja
Dla większości ekonomistów Polska jest przykładem udanej transformacji. Etap pierwszy: plan Balčerovicia, nazwany na cześć Ministra Finansów pierwszego postkomunistycznego rządu, realizowany w 1989 r. Łączy w sobie działania strukturalne, mające na celu wyprowadzenie kraju z gospodarki nakazowej (liberalizacja cen i handlu zagranicznego, wymienialność monetarna) oraz działania cykliczne, mające na celu przełamanie hiperinflacyjnej dynamiki odziedziczonej po administracji komunistycznej (korekta cen poprzez usunięcie dotacji konsumenckich, ograniczenie wydatków publicznych). Przystosowanie wynikające z tej terapii szokowej jest absolutnie brutalne. Otwartość zewnętrzna ujawnia bardzo niską produktywność przedsiębiorstw komunistycznych, niezdolnych do przeciwstawienia się konkurencji ze strony produktów zagranicznych dostępnych na polskim rynku (38,7 mln osób). Aktywność spadła o 12% w 1990 r. i o 7,2% w 1991 r., a produkcja przemysłowa spadła o 40%! Do tego dochodzą skutki rozpadu RWPG, która dotychczas regulowała handel międzynarodowy pomiędzy krajami bloku sowieckiego: nagle pozbawiło to polskie firmy klientów, ale i dostawców, czemu towarzyszył wzrost cen. Z rosyjskich dostaw energii.
Koszt społeczny tej pierwszej fazy transformacji jest bardzo wysoki: koniec powiązania świadczeń społecznych ze wskaźnikami świadczeń społecznych prowadzi do znacznego spadku dochodów emerytów i rencistów, a oszczędności zostają zniweczone przez inflację ujawnioną pod koniec okresu cenowego. sterownica. Stopa bezrobocia szybko rosła, osiągając najwyższy poziom 17% populacji aktywnej zawodowo w 1994 r. To wystarczyło, aby spowodować eksplozję nierówności. „Załamanie systemowe +„To właśnie słusznie powiedział Jerome Sgaard, ekonomista w Cepii, mówiąc o tym okresie. „Wiele traumy i brak lekarstwa+”, zauważa Grzegorz W. Kołodko, Ministrowie Finansów w latach 1994-1997.
Modelka w Europie Wschodniej
Jednak od 1992 roku Polska powróciła na ścieżkę wzrostu, wyprzedzając wszystkie inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Trwałe ożywienie gospodarcze: W latach 1994–1999 działalność rosła w tempie 5,6% rocznie. Kraj korzysta ze znacznej pomocy UE i obfitego napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (6 miliardów euro w 1999 r.). Przyczyn tego ożywienia należy jednak szukać przede wszystkim w wewnętrznych siłach polskiego społeczeństwa i gospodarki. W rzeczywistości infrastruktura społeczna i prawna gospodarki rynkowej kształtowała się stopniowo. Banki i firmy finansowe, stosunki umowne są realne, a państwo odzyskało legitymację niezbędną do pełnienia swojej roli regulacyjnej. Rodzaj kontrprzykładu dla rosyjskiego dryfu. Co więcej, Polsce udało się zachować pozory spójności społecznej, gdyż według Banku Światowego należy do krajów wschodnich, w których po pierwszej fazie transformacji dysproporcje dochodowe powiększyły się do najniższego poziomu od dziesięciu lat (wykres s. 21): Według Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) 13% populacji nadal żyje poniżej progu ubóstwa, ale daleko nam do 40% odnotowanych w Rosji!
Polska gospodarka, będąc wzorem do naśladowania dla sąsiadów, nadal charakteryzuje się dziedzictwem poprzedniego reżimu. Terapia szokowa za pomocą czarodziejskiej różdżki nie była w stanie zmienić struktur gospodarczych kraju. Nie zakończył się proces restrukturyzacji największych przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorach górnictwa i przemysłu ciężkiego, które nadal są silnie subsydiowane. Nieznany dotąd wzrost masowego bezrobocia szybko zniweczył panujący pod koniec lat komunistycznych konsensus co do konieczności radykalnych reform. Kiedy spełniła się groźba dużych zwolnień, związanych z prywatyzacją i restrukturyzacją dużych spółek publicznych, Polacy powrócili na ścieżkę strajku. Ale tym razem o zatrzymanie reform strukturalnych… Największe strajki na Śląsku w 1995 roku wyraźnie przybrały ten sam symboliczny charakter, co ruchy społeczne lat 80., z jedną różnicą: nawołując do strajku narodowego, ruch związkowy wstrzymał reformę górnictwa węglowego . Stałą przeszkodą w przekształceniu całego przemysłu ciężkiego: „Reforma górnictwa oznacza reformę Górnego Śląska, [autant dire] Cała Polska + . Stąd paradoks: w 1995 roku Polska, świątynia udanej transformacji i terapii szokowej, nie przygotowała jeszcze ostatecznych ustaw dotyczących prywatyzacji dużych przedsiębiorstw przemysłowych…
Opóźnienie wzrostu
Jednak od tego czasu proces restrukturyzacji tkanki przemysłowej uległ znacznemu postępowi przez Ponieważ wiele przedsiębiorstw jest prywatyzowanych na rzecz przedsiębiorstw europejskich, nadal pozostaje wiele do zrobienia. Obecnie planuje się zmniejszenie wydobycia węgla ze 140 mln ton w 1998 r. do 119 mln ton w 2002 r. i zatrudnienia w tym sektorze z 240 tys. do 140 tys. osób w tym samym terminie. Jest to problematyczny spadek, zwłaszcza że pomimo wzrostu w ostatnich latach bezrobocie utrzymuje się na wysokim poziomie – 13,5% ludności aktywnej zawodowo – przy dużych dysproporcjach regionalnych.
Do tego dochodzi kwestia rolnictwa. Po rewolucjach 1956 r. reżim komunistyczny zawarł pakt ze światem wiejskim. Konkretnie żadnych napraw i modernizacji. Skutek: nowy reżim odziedziczył dawne rolnictwo: 27% aktywnej ludności nadal tam pracuje, choć wytwarza jedynie 7% PKB! Ponad połowa z dwóch milionów gospodarstw jest w stanie zapewnić jedynie przetrwanie swoim właścicielom, gdyż zaledwie 900 000 gospodarstw prowadzi działalność na rynku rolno-spożywczym. To, co przez długi czas było przedstawiane jako polska zaleta i osobliwość w świecie komunistycznym – a dokładniej przetrwanie rolnictwa rodzinnego – w przededniu integracji z UE zamieniło się w poważną wadę strukturalną.
Rząd ogłosił pod koniec ubiegłego roku chęć dostosowania rolnictwa w ciągu trzech lat do wymogów Wspólnej Polityki Rolnej, rezygnując z okresu przejściowego. Kosztem, który do 2002 r. może sięgnąć 6 miliardów euro. Dylemat jest jasny: fundusze europejskie zapewniają obecnie nie więcej niż 600 milionów euro pomocy. Jeszcze bardziej niebezpieczny: problem społeczny. Ponieważ średnia wielkość gospodarstwa jest średnio trzykrotnie mniejsza od średniej UE, oczekuje się, że reformy będzie w stanie przetrwać od 20 do 30% rolników.
Członkostwo nie jest jednomyślne
W tym kontekście przystąpienie Polski do Unii Europejskiej wydaje się przedwczesne. Decyzja o integracji krajów Europy Środkowo-Wschodniej była odpowiedzią na logikę polityczną – konsolidację i konsolidację nowych demokracji na Zachodzie – a nie na ścisłą logikę ekonomiczną. Minęło dziesięć lat i niektórzy weszli do NATO, ale faktyczna data przystąpienia do Unii stała się bardziej niejednoznaczna: Agenda 2000, przyjęta pod koniec lat 90., była założeniami integracji od 2002 roku; Niektórzy w Brukseli mówią dziś o roku 2006; Władze polskie generalnie celują w rok 2003.
Oprócz grup tradycyjnie sprzeciwiających się Unii, takich jak rolnicy, coraz większa część polskiej opinii publicznej uważa, że akcesja byłaby przede wszystkim korzystna dla niej samej, a nie dla kraju. Prawdą jest, że przywódcy przedstawiają to członkostwo jako rozwój nieunikniony, który pozwala uzasadnić kosztowne społecznie, ale konieczne zmiany w krótkim lub średnim okresie.
Postęp na drodze do akcesji jest także warunkiem utrzymania pomocy z 15 krajów i kontynuacji napływu inwestycji bezpośrednich: przedsiębiorstw przyciąga nie tylko polski rynek, ale także możliwość dostępu do całej Unii z produkcją po niskich cenach. – Kraj płac. Utrzymanie znaczącego napływu inwestycji bezpośrednich jest jednak niezbędne dla zbilansowania rachunków zewnętrznych kraju, biorąc pod uwagę utrzymujący się deficyt bieżącego bilansu płatniczego (7,5% PKB), który znacznie przekracza próg alarmowy Banku Światowego (4%). . Jest to przejaw słabej jakości i różnorodności podaży krajowej, a integracja z jednolitym rynkiem europejskim (przez który Polska generuje już 66% swojego eksportu i 64% importu) grozi zwiększeniem deficytu handlowego.
Europa cofa się
Te 15 krajów nie jest dziś przygotowane do zapewnienia finansowego wsparcia członkostwu Polski na poziomie niezbędnym do ograniczenia kosztów społecznych. Istnieje jednak realne ryzyko wybuchu nowego kryzysu społeczno-politycznego, który wysuszy przepływ inwestycji bezpośrednich i postawi kraj w poważnych trudnościach. Dość powiedzieć, że Unia Europejska musi umieć hojnie postępować z Polską, nie żądając zbyt wiele w zamian, nawet jeśli oznaczałoby to przesunięcie oficjalnej daty akcesji o kilka lat.
„Miłośnik muzyki. Miłośnik mediów społecznościowych. Specjalista sieciowy. Analityk. Organizator. Pionier w podróżach.”
More Stories
Ta polska firma produkuje w 100% biodegradowalne talerze i sztućce z wykorzystaniem pszenicy
Toupret kupuje konkurenta w Polsce
Drobiarski gigant LDC jest w trakcie przejęcia fabryki Konspolu w Polsce