Kapitan Lemsner Ilnicki wstąpił do Korpusu w czerwcu 1895 r. i zginął za Francję 19 kwietnia 1917 r. w Chemin des Dames. Jego matka, hrabina Elenica, która mieszkała w Tarbes, przywiozła jego ciało z powrotem na cmentarz Saint-Jean, gdzie odnowiono jego grób.
Jest to nieznany zabytek o niezwykłym losie, obecnie wyłaniającym się z zapomnienia. To Philippe Lafarge, historyk wojskowości z Tarbes, „przekroczył” ścieżkę kapitana Romaina Lemsnera Ilnickiego. „Jego matka, hrabina Tarbes na wygnaniu, mieszkała w Saint-Domingue, niedaleko, przy Rue Clemenceau” – mówi. Odesłała jego ciało na cmentarz Saint-Jean w październiku 1922 r., pięć lat po jego śmierci, więc „leży tam, pochowany za polskim księciem, który w XIX wieku zbuntował się przeciwko Rosjanom. Jego matka zmarła sześć miesięcy później, nikt nie wiedział, gdzie ona leży.” Historyk znajdzie w gazecie artykuł dotyczący jego zniknięcia i pochówku z następującymi słowami: „Kto zaopiekuje się tym małym zakątkiem Polski?”
Jego opuszczony grób
Sto lat później dowodzenie przejęli towarzysze broni jego syna. Z pomocą służb ratusza Stowarzyszenie Weteranów Legii Cudzoziemskiej Haute-Pyrenees odnowiło grób kapitana po tym, jak pan Lafarge zwrócił na to uwagę podpułkownika Thierry'ego Rhone'a. „Ponieważ w Tarbes nie było żadnej innej rodziny, jego grób został opuszczony” – mówi Didier Mivert, prezes AALE65, który odnowił go z okazji stulecia pochówku.
Kapitan Roman Lemsner Ilnicki urodził się 23 maja 1869 roku w austro-węgierskiej gminie, która dziś leży między Polską a Ukrainą. „Były oficer austriacki. Wstąpił do Legii Cudzoziemskiej w Paryżu 6 czerwca 1895 roku w wieku 26 lat i wstąpił do Algierii. Trzy lata później został mianowany sierżantem, a 22 października tego samego roku otrzymał obywatelstwo francuskie”. Roman Lemesner-Ilnicki piął się po szczeblach między Maghrebem a Tonkinem (obecnie Wietnam), aż do swojej mobilizacji 2 sierpnia 1914 r. na froncie przeciwko Niemcom. Następnie został mianowany dowódcą, a następnie przydzielony do 9. Pułku Marszowego Żuawów. Zginął w akcji niedaleko Chemin des Dames 19 kwietnia 1917 r. w wieku 47 lat, z czego 21 służyło we Francji. W najnowszej ocenie dowódcy jego korpusu stwierdzono, że był to „doskonały, surowy i energiczny oficer, uważany za cennego asystenta dowódcy swojego batalionu. Energiczny i wysoce zdyscyplinowany, zawsze sumiennie wykonywał swoje obowiązki”. „To niesamowita podróż w bardzo wiejskich warunkach w służbie Francji, która budzi ogromny szacunek dla naszego pokolenia” – podsumował Didier Mivert. Jesteśmy tu, aby przyczynić się do obowiązku pamięci o tym księciu polskiego pochodzenia, legionista, który został oficerem i Francuzem nie przez krew, ale przez rozlew krwi. Naszym obowiązkiem jest nie zapomnieć o tych obcych żołnierzach, którzy zrobili wyjątkowe kariery. Zaangażowanie spadkobierców Legionu Polskiego, który w czasie Wielkiej Wojny przypadł Francji, podkreśli burmistrz Tarbes Gerard Tremig, wychwalając „ducha esprit de corps członków Legionu”.
„Dumny fanatyk sieci. Subtelnie czarujący twitter geek. Czytelnik. Internetowy pionier. Miłośnik muzyki.”
More Stories
W Cannes można zobaczyć film biograficzny o Władimirze Putinie, wyprodukowany w całości przez sztuczną inteligencję
Polski thriller Netflixa to wielka niespodzianka jesieni (wspina się na pierwszą dwójkę)
Gerard Depardieu zostaje oskarżony o napaść na tle seksualnym, a jego prawnik mówi: „Przypuszcza się…”