W miejscu odpoczynku przy niemieckiej autostradzie, tysiące kilometrów od swoich domów, kierowcy ciężarówek od dziesięciu tygodni biwakują w swoich ciężarówkach, tocząc zawzięty konflikt ze swoim polskim pracodawcą.
Głównie z Uzbekistanu i Gruzji, a także niektórzy z Turcji, Tadżykistanu i Ukrainy – tych około 80 mężczyzn nie opuściło dzielnicy Grafenhausen niedaleko Frankfurtu od lipca.
Ich niebieskie ciężarówki z plandeką służą jako tymczasowe obozy, w których organizuje się przetrwanie. W zeszłym tygodniu kilka osób, leżąc w przyczepie, rozpoczęło tam pięciodniowy strajk głodowy.
„Nie było nic innego do roboty” – powiedział AFP Roman Gojabidze, 60-letni gruziński kierowca ciężarówki, opisując ten strajk jako „ostatnią nadzieję”.
Strajkujący twierdzą, że nie otrzymują regularnego wynagrodzenia – w wysokości około 80 euro dziennie – i że pracują w nadmiernych godzinach.
„Chcę tylko odzyskać należne mi pieniądze” – wyjaśnia za pośrednictwem tłumacza pan Gojabidze, który od września 2022 r. pracuje u tego samego polskiego pracodawcy.
Jeden z jego towarzyszy w trudnej sytuacji, Faizulu Namatow, mówi, że desperacko pragnie przesłać należne mu pieniądze żonie, dzieciom i matce w Uzbekistanie. „Tylko ja zarabiam” – wyjaśnia.
Praca zabiera ich na tygodnie z dala od rodzin i podróżuje między Niemcami, Francją, Włochami, Austrią, Holandią i Szwajcarią.
W sumie domagają się pół miliona euro niespłaconych długów, a pracodawca kwestionuje naruszenie swoich zobowiązań umownych.
Kierowcy pracują dla kilku firm powiązanych z Grupą Mazur Transport, która posiada dużą flotę i głównych sponsorów.
W oświadczeniu prasowym przesłanym Agence France-Presse grupa potwierdziła, że wszystkie pensje zostały wypłacone „na czas”, a niedawna wizyta Inspekcji Pracy „nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w wypłacie wynagrodzeń”.
Firma zaprzecza także zarzutom, jakoby pobierała od kierowców nieuzasadnione opłaty za wizy lub skierowania do pracy.
„Bezprecedensowy” strajk
W rejonie Grafenhausen kierowcy ciężarówek, o których niewiele słyszymy, wręcz przeciwnie, twierdzą, że żądają jedynie godziwych wynagrodzeń, jakie im obiecano w momencie zatrudnienia.
Jasne, regularnie otrzymują drobne diety na posiłki, ale nie całą pensję, na którą – ich zdaniem – czekają czasami miesiącami.
Edwin Atema, należący do holenderskiego związku zawodowego FNV reprezentującego kierowców ciężarówek w całej Europie, twierdzi, że strajk o takiej długości jest „bezprecedensowy” w historii europejskich kierowców ciężarówek.
„Dla kierowców jest to bardzo trudne psychicznie i fizycznie” – powiedział AFP. „Są całkowicie wyzyskiwani, nie mają pieniędzy i nie mogą nakarmić swoich dzieci”.
Jego zdaniem konflikt o niemiecki obszar autostrad jest przejawem braku równowagi w transporcie lądowym w Europie.
Zdaniem związków zawodowych broniących kierowców, niemieccy producenci samochodów czy sieci supermarketów korzystają z polskich usług transportowych, nawet jeśli nazwa firmy nie zawsze pojawia się w łańcuchu dostaw.
Właśnie temu zmniejszeniu odpowiedzialności sprzeciwiają się związki zawodowe.
Klienci firm transportowych „próbują rozgrzeszać się ze swoich obowiązków”, chowając się za firmą zatrudniającą kierowców ciężarówek – mówi Atema.
Niemiecki związek zawodowy Ver.di, największy związek w sektorze usług, podkreśla, że firmy sponsorujące „ponoszą odpowiedzialność wobec wszystkich uczestników łańcucha dostaw”.
„Dopóki towar jest transportowany, nikogo nie obchodzi, czy kierowcy ciężarówek są wykorzystywani” – ubolewa pan Atema.
Polska firma potwierdza także, że w ramach umów podpisanych z kierowcami ciężarówek „każdy kierowca sam decyduje, jak długo chce pracować i kiedy robić sobie przerwy”.
Dodaje: „Niektórzy pracują u nas nieprzerwanie przez kilka miesięcy, inni tylko kilka dni w miesiącu”.
Kierowcy ciężarówek i pracodawcy złożyli na siebie wzajemne skargi. Ich skargi pozostają teraz w rękach wymiaru sprawiedliwości.
„Miłośnik muzyki. Miłośnik mediów społecznościowych. Specjalista sieciowy. Analityk. Organizator. Pionier w podróżach.”
More Stories
Ta polska firma produkuje w 100% biodegradowalne talerze i sztućce z wykorzystaniem pszenicy
Toupret kupuje konkurenta w Polsce
Drobiarski gigant LDC jest w trakcie przejęcia fabryki Konspolu w Polsce