Według prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana „kolonialna przeszłość” Francji i jej „instytucjonalny rasizm” są „źródłem” pięciu nocy gwałtownych zamieszek, z których francuskie miasta obudziły się oszołomione. „Niestety, większość migrantów skazanych na życie w gettach, systematycznie prześladowanych, to muzułmanie” – powiedział siłacz z Ankary w poniedziałek, 3 lipca, na żywo w telewizji.
Jego wypowiedzi są częścią toczących się napięć między Paryżem a Erdoganem. Prezydent Turcji posunął się nawet do zakwestionowania „zdrowia psychicznego” swojego francuskiego odpowiednika w październiku 2020 r., wzywając Emmanuela Macrona „na leczenie”. Pragnąc przedstawiać się jako globalny obrońca islamu sunnickiego, „Reis” był często oskarżany o „islamofobię”, atakując ogólnie Francję.
Teheran zwraca Macronowi własną walutę
Jego wydalenie uzupełnia długą listę ataków na Francję ze strony różnych międzynarodowych przywódców politycznych od początku przemocy. Podobnie rzecznik irańskiego MSZ Nasser Khanani w tweecie z samego rana ocenił wydarzenia jako symptom „dyskryminacyjnych stosunków” rządu francuskiego z jego „populacją imigrantów”. Motocykl nie powstał przypadkowo: w październiku ubiegłego roku Teheranowi nie spodobało się poparcie Emmanuela Macrona dla protestów w kraju i jego potępienie przez reżim mułłów brutalnych represji.
Kilka dni wcześniej, 29 czerwca, pierwsza krytyka nadeszła z Algieru, który był notorycznie burzliwy z Paryżem. Dobrowolnie zacierając obywatelstwo Nahala, młodego Francuza algierskiego pochodzenia, który wywołał zamieszki 27 czerwca, algierskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało Francję w oświadczeniu do „pełnego zaakceptowania obowiązku ochrony” Algierczyków. Francja.
W inny sposób kolejna seria ataków na Paryż nadeszła ze starego kontynentu, z różnych elementów europejskiej skrajnej prawicy: od polskich władz, przez partię Vox w Hiszpanii, przez Legę, członka koalicji rządzącej we Włoszech . Każdy próbuje znaleźć związek między francuskimi zamieszkami a polityką imigracyjną.
„Radość rozpalania ognia”
Oświadczenia, które nie są oderwane od bardziej konkretnych krajowych kontekstów politycznych. W Polsce: bardzo napięta kampania wyborcza, której celem jest niejednoznaczne głosowanie w parlamencie jesienią. Nic więc dziwnego, że premier, który należy do ultrakonserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), rzucił piłkę na prawicę UE w kierunku ożywienia.
Mateusz Morawiecki zamieścił 30 czerwca na Twitterze kolaż wideo, który bawi się kontrastami między obrazami francuskich ulic w uścisku zamieszek, dronów, cichych polskich miast i nieco wyidealizowanym. Wszystko z jednym przesłaniem: „Nie chcemy takich scen na ulicach Polski. (…) Naszym planem jest Europa z bezpiecznymi granicami (…)”.
„Jego partia, PiS, od miesięcy walczy o znalezienie recepty w mediach i opinii publicznej, do tego stopnia, że jej wyniki w sondażach zaczynają się stagnować lub spadać. Wyciągnął więc kartę antyimigracyjną, która przemawia do jego platformy wyborczej (Nawet jeśli miliony Ukraińców są mile widziane w Polsce) „, zauważa Wojciech Przybylski z think tanku Visegrad Inside.
Elysee odmówił komentarza. Niestety nie jest zaskakujące, że niektórzy politycy za granicą robią to, co robią niektórzy politycy we Francji: wykorzystują kryzysy, aby wzmocnić swoje obsesje (dla niektórych rasizm, dla innych imigracja) i utrzymać swoich klientów. To mówi więcej o nich, o naszym kraju, o radości, jaką czerpią z dmuchania zapałek” – mówi europosłanka Macronist Nathalie Loiseau.
„Guru mediów społecznościowych. Bardzo upada. Wolny fanatyk kawy. Entuzjasta telewizji. Gracz. Miłośnik internetu. Nieskrępowany wichrzyciel.”
More Stories
Euro 2024: Holandia od tyłu pokonała Polskę w finale grupy C przeciwko Francji
W Polsce protest przeciwko wykorzystaniu sztucznej inteligencji w radiu
Polska zabiega o czasowe zawieszenie praw azylowych z UE