Głodni Wiedzy

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

„Polacy nie zapomnieli, że czterdzieści lat temu powstał stan wojenny”.  Trybuna Eryka Mistewicza

„Polacy nie zapomnieli, że czterdzieści lat temu powstał stan wojenny”. Trybuna Eryka Mistewicza

Kiedy zaczynałem karierę jako dziennikarz, stan wojenny miał się kończyć. Czasem tygodnik, w którym pisałem, nie mógł się ukazać z powodu braku zgody Urzędu Kontroli Druków i Widowisk, słowem z powodu cenzury.

Co trzy lub cztery artykuły pojawiała się interwencja cenzora państwowego. Polacy pamiętający jeszcze stan wojenny, jeśli chcemy przetłumaczyć polski termin dosłownie, nie zapomnieli o łamach swoich gazet z pustym miejscem po tekstach, które nie ominęły cenzury. I pamiętają te aparaty [ – – – – ] że żarliwi cenzorzy umieścili go w samych artykułach. Interwencje te mogą dotyczyć najróżniejszych tematów: pochwały Europy Zachodniej, kwestionowania dominującej roli Związku Sowieckiego na świecie, a nawet wszelkich nawiązań do masakry w Katieu, w której 20 tys. przedstawicieli polskiej inteligencji – uczonych, oficerów i księża zostali zamordowani. przez Rosjan po tym, jak Związek Sowiecki i Niemcy wspólnie zaatakowały Polskę we wrześniu 1939 roku.

Wreszcie wszystkie nawiązania do Powstania Warszawskiego z 1944 r., podczas którego Niemcy mordowali kobiety, dzieci i starców, podpalając budynek po zbudowaniu tkanki miejskiej miasta – mojego – podczas gdy Rosjanie się w nim ukrywali – cenzurowały wszystko nawiązania do Powstania Warszawskiego z 1944 roku. Drugi brzeg Wisły zadowala się odnotowaniem tej rzezi, tego pożaru.

Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. komunistyczna junta wojskowa czarnookiego generała musiała kontrolować nie tylko artykuły prasowe, ale także prywatną korespondencję i wywiady telefoniczne, przerywając je przy omawianiu spraw – politycznych. Co rozumiemy przez pytanie polityczne? Nie tylko informacje o demonstracjach czy akcjach protestacyjnych, ale także wszystko, co mogłoby utrudnić budowanie „nowego i jasnego świata” o bardzo sowieckim charakterze. Polityka była religią i wiarą. Polityka była historią, zwłaszcza taką, która chwaliła wyczyny oręża i gloryfikowała chwile Polski i jej narodu, a celem komunistów było de facto wykorzenienie pamięci i historii naszego kraju. Z jednej strony wspólnota narodów regionu (a potem świata) pod kuratelą Związku Radzieckiego, z drugiej tzw. sowieckiej jednostki gospodarczej, Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, określającej, co Polska mogłaby produkować i jakie ilości jej produkcji wysyłać bezpośrednio do Rosji.

READ  ZA DARMO: miliarder Xavier Niel chce wycofać Iliadę z giełdy

pijany. Wreszcie polityka polegała również na zadawaniu pytań w świecie, w którym ugruntowana władza dostarcza gotowych odpowiedzi na wszystkie lub prawie wszystkie najtrudniejsze wyzwania. Program szkolny został pozbawiony wszystkiego, co mogłoby napawać dumą bycia Polakiem. Przekonywali nas, że literatura polska nie jest ważna, a liczy się tylko literatura słowiańska (a więc należąca do Związku Sowieckiego). Klasyczne zasady ekonomii miały być podporządkowane „ekonomii socjalistycznej”. Dla siebie miałem profesora biegłego w tej „nauce”, ale w końcu przyznałem, że trzeba jej uczyć, chociaż on w to nie wierzył.

Wiara w socjalizm i komunizm nie znajduje już zwolenników, nawet wśród najbardziej zagorzałych działaczy partyjnych. Wszyscy widzieli, a polskie społeczeństwo było najlepiej, żeby to zobaczyć, że system jest nieskuteczny, że umiera… gwałtowny spadek siły nabywczej, menu w sklepach, ciągłe wyczerpywanie się wszelkich towarów… Jak na ironię , właśnie w tym momencie jeszcze bardziej ograniczyliśmy poprawność polityczną w obronie komunizmu i socjalizmu. Pokazano mu, jak myśleć i mówić, jakby chciał powiedzieć: „Uważaj, ktokolwiek wpakuje cię w kłopoty, ryzykujesz utratę pracy, a jeśli będziesz nalegał, możesz iść do więzienia”. Nawet ściśle regulowane ośrodki detencyjne były przepełnione kobietami w ciąży i osobami starszymi.

Stanem wojny były karnety uprawniające do bardzo ograniczonych dostaw mięsa, cukru, masła, a także wódki ze słynnych sklepów z „żółtymi zasłonami”, których klienci ograniczali się do wyłącznego majątku partii komunistycznej (i zagranicznych dyplomaci na delegacji w Polsce). Dlatego pomoc zagraniczna była dla nas niezbędna. Pochodziła z wielu krajów wolnego świata, zwłaszcza z Francji. Do dziś spotykam ludzi, których polska rewolucja Solidarność, ten karnawał skrócony przez Wojciecha Jaruzelskiego, była ważnym doświadczeniem dla pokoleń. Ładowali swoje samochody serami i konfiturami, ale także tłokami i papierem do podziemnych pras. Dla Polaków był to jedyny sposób na uniknięcie ubóstwa, dla Francuzów z konieczności serca. I nie bez powodu rewolucja Solidarności zwyciężyła nie dzięki broni, ale dzięki wytrwałości Polaków i poparciu wolnego świata. Moi francuscy przyjaciele, dziękuję wam za pomoc, która dotarła do polskich parafii, mocny sygnał mówiący nam: „Nie zapomnieliśmy o tobie!” Wygraliśmy dzięki Tobie.

READ  Ponad połowa zaakceptowanych krajowych pakietów stymulacyjnych - EURACTIV.com

torturować. Stan wojenny to także protesty. Mimo wzmożonej obecności żołnierzy na ulicach, elementy tajnej policji ścigające uczniów, studentów i wiernych opuszczających kościoły (w przeciwieństwie do Francji polscy księża zawsze byli bardzo blisko ludu, bronili uciśnionych, zawsze stawali po stronie ludzi i nigdy po stronie władzy). Broń skierowano także przeciwko robotnikom oraz zabójstwa księży katolickich i dzieci działaczy antykomunistycznych. Była to tortura biskupów, intelektualistów i pisarzy.

Stan wojenny to kolejny krok w długiej historii kraju, historia, która dodała Polakom otuchy. Często pyta mnie, dlaczego nigdy nie akceptujemy warunków życia i pracy, edukacji dzieci, prowadzenia rodzin i firm, które inni dla nas tworzą, odpowiadam moim francuskim przyjaciołom: Uwaga na polską historię.

My, podobnie jak inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, wiele przeżyliśmy pod totalitarnymi reżimami XX wieku i do niedawna Rosji Sowieckiej. Wiemy, jak wygląda przymusowy związek. Znamy dyskurs biurokratyczny oraz cenzurę myśli i wypowiedzi. Wiemy, jak radzić sobie z podziemnym dziennikarstwem, znajdować informacje wolne od wszelkiego rozgłosu i omijać narrację medialną głównego nurtu. Mamy w nas depozyt odwagi okazywany przez Witolda Bilke, ochotnika z Auschwitz, który z obozu pisał zignorowane na Zachodzie raporty o dokonanym przez Niemców ludobójstwie. Mamy moc jedności i poczucie solidarności ze wszystkimi uciśnionymi i potrzebującymi, z innymi, jak witamy w ostatnich latach wielką falę emigracyjną Ukraińców uciekających przed wojną na Krymie i Donbasie, czy Białorusinów szukających azylu w Polsce, z dala od uścisku tyrana Łukaszenki, który toczy brutalną bitwę przeciwko swojemu narodowi.

Stan wojenny w Jaruzelskim nie odstraszył Polaków. Nasza rewolucja wygrała, przy okazji zmieniła znaczną część Europy.

Eryk Mistewicz jest redaktorem opinii miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze”, Laureat Polskiej Nagrody Pulitzera, Autorem Książek, Kierownikiem Laboratorium Idei Instytut Nowych Mediów