Firma zajmująca się rozbiorem, pakowaniem i dostawą wyrobów mięsnych oraz jej sekretarz generalny, który przekazał uprawnienia decyzyjne i pracownicze, a także dyrektor polskiej firmy zostali wczoraj wezwani na stanowisko oskarżonych przed Sądem Karnym w Tarascon. Musieli odpowiedzieć na dwa zarzuty: nielegalne pożyczanie siły roboczej i pracę ukrytą. „Jedna ze spółek grupy, zlokalizowana w San Martin de Craw, znalazła się pod kontrolą inspektorów Orsav w 2015 r. Dochodzenie wykazało, że firma zatrudniała pracowników polskiego pochodzenia za pośrednictwem spółki tego samego pochodzenia, a zatrudnienie Bonnera łączyło w sobie podwójny status „samodzielności” -przedsiębiorca i pracownik, biorąc pod uwagę, że w ramach prowadzonej działalności uchylał się od złożenia określonej liczby deklaracji– relacjonował prezes sądu po zapoznaniu się z protokołami.
„Warto wiedzieć, że grupę przeżyły dwie fale pandemii szalonych krów w latach 1996 i 2001, co wpłynęło na naszą działalność. Po tych wydarzeniach otworzyliśmy kolejną firmę w San Martin de Craw, zatrudniającą do 120 pracowników. Problem w tym, że nie mogliśmy znaleźć rzeźników. Nie podano kompetentnego profilu i musieliśmy współpracować z polskimi pracownikami. Ale chcę podkreślić, że nie było to wcale ze względu na ekonomię czy uniknięcie płacenia jakichkolwiek opłat, po prostu zachowaliśmy się niezdarnie– wyjaśnił dyrektor grupy.
Jeśli chodzi o pracownika, który miał dwa stopnie naukowe, wezwał Sekretarza Generalnego na podium i wyjaśnił: „Spotkaliśmy osobę, która bardzo narzekała, bo nie miała pieniędzy w kieszeni. Próbowaliśmy znaleźć najlepsze rozwiązanie, aby sprostać jego potrzebom, ale przyznam, że zdecydowanie popełniliśmy błędy. Jak wiecie, działaliśmy jako firma rodzinna i gdy grupa stała się tak duża, trudno było nadążyć„.
Według prokuratora to dwa przestępstwa
„Cała kwestia polega na tym, kto zatrudnił tych polskich pracowników, polska firma, która pożyczyła pracowników, czy firma z St. Maarten? W tym przypadku śledczy i inspektorzy jasno zidentyfikowali związek zależności pomiędzy Pays d’Arles a tymi polskimi pracownikami. Pracowali w ten sam sposób, codziennie przychodzili, mieli takie same zamówienia jak wszyscy pracownicy i nosili ubrania lokalnej firmy. W końcu jest to innowacyjny system, który miał za zadanie wypłacać niższe pensje, wiedząc, że polskim pracownikom płacono w oparciu o płacę minimalną w Polsce, która wynosi około 1000“, potwierdził prawnik strony cywilnej, Orsav Baca, który zwrócił się o skierowanie sprawy ze względu na interes cywilny.
„W tej sprawie doszło do dwóch poważnych przestępstw, najpierw na poziomie konkurencyjnym, bo konkurencyjne firmy płaciły składki socjalne, i wreszcie na poziomie administracyjnym, bo cały nasz system solidarności społecznej opiera się na tych składkach, w których firma nie brała udziału.– dodał prokurator w swoich uwagach.
Domagał się naprawienia szkody oraz kary pieniężnej w wysokości 50 000 euro dla spółki z siedzibą w St. Maarten, kary 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny w wysokości 2000 euro dla Sekretarza Generalnego oraz roku więzienia w zawieszeniu i grzywny 10 000 euro dla przedstawiciela firmy. Polska firma.
Obrady sądu zaplanowano na 27 listopada.
„Miłośnik muzyki. Miłośnik mediów społecznościowych. Specjalista sieciowy. Analityk. Organizator. Pionier w podróżach.”
More Stories
Ta polska firma produkuje w 100% biodegradowalne talerze i sztućce z wykorzystaniem pszenicy
Toupret kupuje konkurenta w Polsce
Drobiarski gigant LDC jest w trakcie przejęcia fabryki Konspolu w Polsce